wtorek, 12 lipca 2011

"Córki hańby" Jasvinder Sanghera

Podtytuł brzmi: „otwiera oczy na okropności będące udziałem niektórych kobiet”-  zgadza się. Moje pojęcie o terrorze muzułmańskich  kobiet, wymuszanych małżeństwach czy honorowych zabójstwach ograniczało się do kilku ogólnikowych artykułów czy programów telewizyjnych. Cieszę się, że sięgnęłam po książkę Jasvinder. 

Prowadzi organizację Karma Nirvana, pomaga wielu dziewczynom wyrwać się z piekła zwanego domem i zacząć życie od nowa począwszy od znalezienia im dachu nad głową do psychicznego wsparcia i praktycznych rad, jak teraz żyć- przeszła przez to samo, wie jak muszą czuć się takie osoby pozostawione same sobie. Ona sama uciekła od wymuszonego małżeństwa narażając się rodzinie, która się jej wyrzekła i nie mają ze sobą żadnego kontaktu do dziś, mimo to Jasvinder wie, że było to najlepszym co mogła zrobić. Daleko nie trzeba szukać- jej siostra pod wpływem znęcania psychicznego i fizycznego podpaliła się. Autorka nadal odczuwa złość na myśl o tym co obie przeżyły i z jakim skutkiem- to tylko dodaje siły do dalszej pomocy i udzielania wsparcia kobietom, mimo dzielącej ich odległości, tak jej bliskim. 

„Córki hańby” zostały napisane w formie reportażu (przynajmniej częściowo- autorka podaje same fakty a jedyne co utajnia to dane osobowe oraz wtrąca swoje własne przeżycia, uczucia, problemy) i zaskakują pozytywnie. Obawiałam się, że będę miała do czynienia z jedną z wielu powieści o tragediach związanych ze zhańbieniem rodziny, splamieniem honoru , etc, ale bez pokrycia, natomiast dostałam konkretne, nie mniej poruszające fragmenty biografii wielu kobiet dręczonych i skazanych na życie, od którego pewnie większość wolałaby śmierć.

Wydawać by się mogło, że żyjąc w XXI wieku, w pełni cywilizowanej Europie, jesteśmy oddzieleni niemal murem od tego typu okrucieństw. Nic bardziej mylnego. Ta książka skutecznie zapewnia, że tak szokujące zdarzenia mają miejsce nawet w wbrew pozorom bezpiecznej Europie, w której nie powinno być miejsca na takie rzeczy. A jednak. Ciężko sobie wyobrazić, że tak niedaleko mają miejsce dramaty takie, jak opisane w książce i często jest już za późno na jakąkolwiek pomoc.

Całe szczęście, że są ludzie nie przymykający oczu na to, co się dzieje. Zaufanie, jakie Jasvinder wzbudza u  pokrzywdzonych dziewcząt jest, jak cała jej osoba, godne podziwu. Traktuje je jak własne córki, pomaga stanąć na nogi jak ciężkie by to nie było, naraża siebie, swoje bezpieczeństwo, żeby choć trochę zmniejszyć cierpienia i tak już wyczerpanych psychicznie kobiet. Wiele z nich pewnie do końca życia na każde wspomnienie związane z rodziną będzie reagowało strachem, poczuciem odrzucenia. Mimo to, będą szczęśliwe i jest to możliwe, czego przykładem są kobiety z „Córek hańby”.  Będą szczęśliwe, bo mają ten komfort, że ktoś się nimi zainteresował, zrozumiał je i w porę uratował. Wiele innych, które były w podobnej sytuacji nie miały takiej szansy. Pomoc przyszła za późno, lub nie miały wystarczająco dużo siły, aby przerwać rozgrywający się koszmar.

Według mnie pozycja obowiązkowa. Pozwala choć trochę zrozumieć prawa rządzące tym światem, z którym pewnie większość z nas nigdy się nie zetknie –światem w którym na pierwszym miejscu stoi honor; posłuszeństwo rodzinie; niższość kobiety w hierarchii społecznej- i mieć nadzieję, że coraz więcej ludzi zacznie walczyć  i wspierać  ofiary przemocy psychicznej i fizycznej ze strony rodziny, partnerów. Przykładem niezwykłej siły jest Jasvinder Sanghera, której należy się ogromny szacunek. Jestem pod wrażeniem jej postawy, tego co robi i jak się w to zaangażowała a przede wszystkim- że sama pokonała swój strach i rozpoczęła nowe życie, które teraz poświęca innym.

Więcej o samej organizacji i Jasvinder można dowiedzieć się tutaj: http://www.karmanirvana.org.uk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz