„Alchemik” Paulo Coelho to książka ponadczasowa, do tego stopnia poruszająca człowieka, że postanowiłam o niej napisać. To pierwsza pozycja tego autora po którą sięgnęłam (swoją drogą to dzięki niej przekonałam się do kolejnych). Przez prostotę fabuły pozwala skupić się na zawartych tam metaforach i przekazach. Autor nie stara się wzbogacać słownictwa, wprowadzać zawiłych zwrotów, a mimo to „Alchemik” jest znany niemal na całym świecie i moim zdaniem można go uznać już za klasykę, mistrzostwo w swojej kategorii.
Główną postacią jest andaluzyjski pasterz Santiago. Wiedzie on spokojne życie, wędrując ze stadem owiec. Dba o nie, troszczy jest. Jest człowiekiem dobrego serca, podporządkowuje wszystko swoim zwierzętom. Nie posiada dóbr materialnych, jego jedyny dobytek to płaszcz na wypadek chłodnych nocy i książka. Podąża na spotkanie z kupcem, którego córkę zamierza poślubić. Jednakże spotkanie ze starcem odmienia całkowicie jego plany. Santiago porzuca dotychczasowe życie, zmienia dosłownie wszystko i wyruszą w podróż. Podróż, która ma na celu odnalezienie Własnej Legendy.
Tułaczka przez zawikłane ścieżki losu pomaga zrozumieć mu cel jego życia, i błąd jaki popełniają ludzie. W pogoni za pieniędzmi, sławą i ciągłym pośpiechem zapominają o marzeniach i o samych sobie. Boją się żyć tak, podpowiada im serce. Współczesny świat pozbawił ich odwagi do marzeń i podejmowania ryzyka, aby je spełnić. Coelho pisze: „to możliwość spełniania marzeń sprawia, że życie jest tak fascynujące”, więc ludzie którzy się tego pozbawiają, będą zawsze czuli swoistą pustkę. Mimo sukcesów, kariery, zawsze czegoś będzie im brakowało. Nie dopuszczą do głosu serca a tym samym zbudują mur dzielący ich od prawdziwego szczęścia. Niemal każda strona powieści krzyczy do czytelnika „Podążaj za marzeniami!”. Mimo mojego idealistycznego podejścia, uważam, że każdy kto sięgnie po tę książkę, po przeczytaniu zada sobie pytania, jakich wyborów dokonał żeby spełnić marzenia, odnaleźć „własną legendę”. Powieść wręcz wymusza w odbiorcy refleksje nad własnym życiem, pozwala się zatrzymać i złapać oddech w ciągłej gonitwie a może nawet trochę zmienić jej kierunek, charakter.
Losy głównego bohatera mają symbolizować każdego człowieka z pragnieniami, własną ścieżką, do którą niewielu dąży. Santiago podczas swojej drogi dokonał wyborów z pozoru absurdalnych, jednak podjął ryzyko i zostało mu to wynagrodzone. Odnalazł sens swojego istnienia, szczęście. Ciężko znaleźć najważniejsze przesłanie powieści, niesie ich zbyt dużo, jednak mnie najdłużej zatrzymał się w pamięci fragment: "-A jakie jest największe kłamstwo świata?- spytał zaciekawiony młodzieniec.
-To mianowicie, że nadchodzi taka chwila, kiedy tracimy całkowicie panowanie
nad naszym życiem i zaczyna rządzić nim los. W tym tkwi największe kłamstwo
świata". Jest rodzajem motywacji, pomocy w pozbyciu się obawy przed porażką. Niezależnie od wszystkiego trzeba dawać z siebie wszystko, i starać się jak tylko można, aby osiągnąć cel, spełnić Własną Legendę, która dla każdego człowieka oznacza co innego.
„Alchemik” jest jedną z nielicznych książek do których wracam. Zazwyczaj wtedy, kiedy wydaje mi się, że dążenie do celu nie ma sensu, że wszystko i tak toczy się swoim torem. Czasami po prostu dlatego, że autor napisał powieść w taki sposób, że nie sposób odłożyć ją na półkę i o niej zapomnieć. Jest przypomnieniem o tym co najważniejsze a przede wszystkim piękną opowieścią, dzięki czemu samo czytanie przynosi rodzaj motywacji do działania i pozytywne nastawienie, choć muszę przyznać że teraz, kiedy jestem po lekturze kilku książek Coelho (postaram się o recenzje już niedługo), że porusza on w każdej z nich te same wartości i jak narazie nie mam ochoty na więcej. Tego autora powinno się dawkować, w końcu- co za dużo to nie zdrowo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz